Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą siedem szklanek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą siedem szklanek. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 marca 2013

teraz, kiedy jestem oddzielony. kiedy jestem osobny.

"Wszystko jest inne. Inne powietrze, inaczej smakuje jedzenie. Wszystko jest sztuczne, głupie i drażni. To jakieś atrapy produkowane masowo pod Paragwajem i sprzedawane na bazarku razem z pietruszką, substytuty prawdziwego powietrza, prawdziwych samochodów. Nawet spaliny są podrobione, nawet woda w kranie nie jest już morka, tylko mokropodobna. Drażni zastępcze słońce i drzewa, wytwarzane hurtowo przez wietnamskie kobiety za osiemdziesiąt centów miesięcznie, i te małe śmieszne ludziki, które coś do mnie mówią. 
[...]
I niech mi ktoś zwróci prawdziwy świat. Niech on mi go odda. On mi coś zrobił! (...) On mi chyba coś zabrał, a może mi coś dał; sam już nie wiem. Coś obcego podrzucił. I teraz to rośnie we mnie i zżera mnie od środka."

" Albo widzę się nagle we wstecznym lusterku, wpadam sobie w oko w szybie sklepowej, zauważam się znienacka w pół kroku, dostrzegam jakieś przestawiające się nogi, jakieś wymachujące ręce, i raptem do mnie dociera, że to są moje nogi i ręce. Źle idą, za bardzo szurają, za słabo machają. Albo słyszę burczenie w brzuchu i myślę, że chyba ktoś jest głodny i potem dopiero zgaduję, że to ja, mój brzuch, że to ja muszę coś zjeść moimi ustami. Wyglądam na świat przez czyjeś oczy, wyglądam przez otwory nie całkiem dopasowane, a czasem nawet dostrzegam grzbiet nosa i muszę sobie długo tłumaczyć, że nos jest też mój. Dotykam swojego ciała, jakbym przez gumowe rękawiczki dotykał kawałka drewna. Poruszam palcami, próbuję je skłonić do skakania po klawiaturze, i niby są mi posłuszne, niby lądują tam, gdzie powinny, ale jakoś inaczej, ciężej. I dźwięk też produkują inny. Czytam książki, które już raz czytałem, i szukam moich myśli, szukam tych myśli, które już kiedyś miałem, tych w których można bezpiecznie brodzić, które nie grożą nagłym porwaniem przez dziki prąd i wyniesieniem na głębinę. Nie znajduję nic. Jest tylko napięcie, niepokój i zabłąkanie. I są obrazy. Natrętne, dręczące obrazy w technikolorze, czasem udźwiękowione. Czasem nawet wzbogacone o zapach. Dopadają mnie wszędzie.[...] I to by było na tyle, jeśli chodzi o skupienie, bo teraz mam seans wspominkowy i widzę (...). Różne niespodziewane słowa (...) wyprowadzają mnie z równowagi, czy raczej z jakiegoś chwiejnego stanu udawanej normalności. Nie, to nie mnie wyprowadzają, tylko ten cień, który tu mieszka. Teraz, kiedy jestem oddzielony. Kiedy jestem osobny. To bardzo dziwne i trudne nie wiedzieć, gdzie się jest, nie wiedzieć kim i jak się jest (...)"


Magdalena Zych, Siedem szklanek, Warszawa 2011, s. 123-124, 249-250

i tak właśnie kończy się świat. nie wybuchem. jękiem.*

byłam z siebie dumna, prawie dałam radę. to był chyba pierwszy urlop gdzie nie obchodziło mnie co się tam dzieje. pierwszy, na którym nie wpadłam po coś, na coś, z czymś itp. czyli coś się zmieniło.
tylko czy to lepiej?
narastająca frustracja i agresja zaczyna budzić mój niepokój. 
we mnie nadal gdzieś tam w środku panuje naiwne przekonanie i potrzeba "bycia w porządku." bycia fair wobec ludzi dookoła - bliższych i dalszych. nie jestem świętym ideałem i czasem językiem sobie postrzępię to i owo - ale staram się być w porządku, subiektywnie obiektywność zachować. w pracy daję z siebie dużo, czasem może nawet za dużo. złych misiów przybywa - a bezczelność i działanie w myśl "po trupach do celu" przekracza granice mojego dobrego smaku, granicę bycia fair.
opadają witki i skrzydła, nie ma nawet siły na wykrzywiony uśmiech pogardy.
rozczarowanie i bezsilność przytłacza.
fakt, że zaczyna mnie to coraz mniej obchodzić też... to dla mnie całkiem nowe uczucie, dziwne, budzące strach wręcz.

zuchwały koniec świata zadomowił się w mojej codzienności.




* magdalena zych "siedem szklanek", pruszyński i s-ka 2011