zabrakło tchu by dokończyć wyliczankę; zabrakło silnej woli, by stawić czoło codzienności... tchórzę? czy może sama się przed sobą kłamliwie kłaniam. a może to tylko puste słowa, których nie będę potrafiła unieść.
jak wytłumaczyć, że nie mogę dać z siebie już nic więcej?
piątek, 28 października 2011
niedziela, 23 października 2011
do mojego człowieka
utknęły słowa. i myśli. ostatnimi czasy szumiały one wokół mnie niczym te jesienne liście pod stopami. ale nie potrafiłam ich pozbierać w sensowna kompozycję. kiedy spotykam się z czymś czystym na swej drodze, napełnia mnie mocne postanowienie bycia lepszą. bardziej szczerą, bardziej otwartą, bardziej ... zwyczajną. bez tych wszystkich pozorowanych i przykładnych minek. żeby tak móc zwyczajnie płakać gdy ma się taką potrzebę, uśmiechać gdy mamy na to ochotę. zatęskniłam za słowem. za moim słowem. za moją szczerością z samą sobą. wstyd gasi spontaniczność. gubi te niuanse pomiędzy chwilami. gdy drżenie rąk i głosu nie pozwala nam mówic tego co chcemy, co czujemy. gdy strach przed odrzuceniem jest tak wielki, że nie mamy odwagi spróbować zawalczyć o swoje szczęście. gdy wszystko umiera - bo nie udało się być wobec siebie szczerym. tak często zawodzę ludzi na których mi zależy, tak często okazuje się, że zapominam o tych najprostszych rzeczach. nawet ten głupi sms dziś zamknięty w kilka kropek - nawet to jest czasem zbyt dużym wysiłkiem. przepraszam za to. przepraszam za wszystko co Cię zraniło, za wszystko co dało Ci odczuć, że nie jesteś dla mnie ważny. Jesteś. mimo, że nie zawsze potrafię to okazać, że nie zawsze potrafię się do tego przyznać - jesteś dla mnie istotny.
bez Ciebie mnie nie ma.
bez Ciebie mnie nie ma.
Subskrybuj:
Posty (Atom)