powróciłam do słuchania tego wszystkiego co pulsuje pod skórą. do słuchania i rejestrowania.
szuflada to brzmi dumnie. obiekt marzeń dzieciństwa. najlepiej na klucz. moja szuflada, której nikt mi nie każe porządkować z okazji zbliżających się świąt.
próbowano mnie nauczyć zmierzania się ze swoim lękiem - polegać to miało na poznaniu go bliżej, zmierzeniu się face to face. jak mniemam w celu unicestwienia należało potem zajść koleżkę od tyłu. z pająkiem poszło nieźle - nie zorientował się do końca jaki czeka go los.
więc podchodzę uzbrojona w pióro, bo to jedyne czym walczyć umiem. jedyne czym potrafię obronić to, co dla mnie ważne. jedyne co osobiste pozostaje i nieskalane maską życia codziennego.
choć czy zastanawianie się na każdym kolejnym zdaniem nie jest już początkiem maskowania żywego słowa myśli?
blupnb...
środa, 17 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 myśli:
Prześlij komentarz