dręczy mnie coś, coś nieokreślonego. dlatego tak szczególnie mnie to męczy. niewiadoma.
mogę znowu oddychać miarowo, wracam do normy czasowej, minęły ciężkie terminy, słońce grzeje przyjemnie, nawet widmo pchełkowego bankructwa jakoś przegonił wiatr. mimo wszystko nadal nie ma spokoju.
staram się to wszystko poukładać. nadać sens. ale co jeżeli tego sensu tu ma nie być? może szukam klucza do zagadki bez rozwiązania.
jestem trochę obok, nieświąteczna, niepaństwowa, niegrillowa, odpustowa.
jestem ja...z/a/myślona.
ach i do tego wszystkiego jeszcze się buldoczę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 myśli:
Prześlij komentarz