nie wiem.
dawno nie wiedziałam tak niewiele. dawno nie czułam tak bardzo. czas przecieka mi przez palce, nawet nie specjalnie próbuję go łapać. tak, jakbym stała z boku i wszystko obserwowała jak już kiedyś oglądany film. bo to wszystko już było. inni ludzie nieco, wyższe drzewa i odmalowane elewacje - ale poza tym nic się nie zmienia. ta sama melodia grana na moje własne życzenie, jak zacięta pozytywka.
jest we mnie trochę rezygnacji. akceptacji dla faktu "jest jak jest i lepiej nie będzie". skrajności walczą we mnie - spierają się kto ma rację bytu we mnie. gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta - obojętność zgarnia swoje żniwo. ale pod tym wszystkim jeszcze tli się we mnie coś... - paradoksalnie jednocześnie pozwala oddychać i zapiera dech. nie wiem co, jakkolwiek próbuję to nazwać zawsze wydaje mi się to śmieszne. racjonalne myślenie dawno strzeliło sobie w głowę. dzikie niesforne myśli biegają chaotycznie - naiwnie próbując ratować resztki człowieka. a może właściwie grzebiąc wystające jeszcze ponad ziemię kończyny.
nie ma nic we mnie. wszystko przysypał śnieg.
niedziela, 6 stycznia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 myśli:
Prześlij komentarz