wiosenny zryw na hura - baletki, płaszczyki, kwiatki w wazonie, słonko grzeje. ag nawet coś postanowił sam_w_kuchni_zrobić nie używając gotowych torebek instant - ze skutkiem zjadliwym. powszechne dziwne spojrzenia, pytania w stylu "gdzie jest aga?" co prawda trochę ostudziły entuzjazm, ale było-minęło.
generalnie wszystko bywa... i mija. złośliwość rzeczywistości istnieć musi albo to jakiś wielki "truman show" z wyjątkowo wrednym producentem czy kij wie kim tam jeszcze - wystawiasz gębulkę to słonka, bierzesz oddech, zamykasz oczy ... jesteś blisko tego czegoś; to "coś" co roi ci w głowie (wbrew wszystkim logicznym przesłankom ostatnich czasów), że będzie dobrze. no więc wchłaniasz to słonko ładując bateryjki optymizmu i nadziei... i trach. skąd ta chmura na tym niebie nagle taka wielka? skąd ten chłodny wiatr? kto mi zgasił słoneczko? i nie wiesz czy najwyższy cię testuje czy po prostu sobie z ciebie drwi?
niedziela, 14 kwietnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 myśli:
Prześlij komentarz