dziwny
i dziwnie jest w ogóle
dziwią mnie ludzie
ich łatwość w niszczeniu wszystkiego
w dążeniu do destrukcji czasem nieświadomych, że to wiąże się też z autodestrukcją.
patrzę i obserwuję jak to, co swego czasu było azylem popada w ruinę pod sztandarem plugawej hipokryzji. jak to, co kiedyś dawało radość i pozwoliło stanąć na nogi teraz wbija nóż w plecy. zachowuje się jak jakiś lunatyk, któremu wydaje się, że jest normalnym poczciwym człowiekiem, nieświadom tego, co wyprawia w nocy.
koszmar.
ludziom obłuda wyłazi uszami. uśmiechają się, a potem idą za ścianę i obrabiają dupę wszystkim dookoła. żal patrzeć. żal sluchać. żal... bo nie można nic zrobić. i mimo, że jest mi tak żal, wyłączyłam się już z tego. moje dotychczasowe próby nagłośnienia pewnych spraw zaotstały albo zignorowane albo brutalnie sprowadzone do poziomu. teraz juz tylko obojętność. już nawet nikt mnie nie pyta. pomijana jestem milczeniem, albo zagłuszana. przykre.
przy tym wszystkim jakże cieszy bezintersowne "miłego dnia" ni stąd ni z owąd znalezione na e-mailu
lub sms-ie.
ale wraca moje światełko.
będzie bliżej.
sobota, 23 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 myśli:
Prześlij komentarz