Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

piątek, 16 lipca 2010

a little unwell

jestem w kilku miejscach na raz, ale w żadnym już od jakiegoś czasu nie ma mnie całej.


agon rozpada się na drobne kawałeczki.
mieni się różnymi barwami. zwykłe szkiełko puszczające zajączki na ścianie.
zajmujące na tyle, by ukraść kilka sekund z uwagi kociej...
dla ludzi zbyt banalne.

środa, 7 lipca 2010

ty mnie do snu ukołysz...

dawno już mi się nic nie śniło. do wczoraj
niby nic, mała rzecz a jednak ucieszyło mnie to niezmiernie.

ale jak wszystko idzie dobrze to coś musi pójść źle.
no więc polazło, wywlokło ze mnie znowu marudę i zrzędliwą jędzę.
bo nie lubię, gdy się udaje, że jest dobrze, gdy dobrze nie jest.
i chętnie cofnęłabym się znów do wczoraj.
do uczucia ulgi, którą poczułam napełniając worek na śmieci rzeczami, które trzymało się „na wszelki wypadek”.
do poczucia wolności, niezależności gdy mogłam spędzić wieczór sącząc leniwie reeds'a (tak, bo u mnie tylko tak to można nazwać -nawet skończyć go nie mogłam - taka to ze mnie mocna głowa).
do uczucia gdy bez wyrzutu sumienia, że coś odkładam na jutro, mogłam położyć się spać grubo przed północą - co dla mnie jest rzeczą raczej niespotykaną, szczególnie przed końcem roku akademickiego.
do snu, który mimo swej dziwnej autentyczności, nie wzbudził żalu po przebudzeniu.

chciałabym wrócić do chwili, w której miałam w sobie wiarę, że mimo zła tego świata człowiek może odnosić swoje małe zwycięstwa, nawet te błahe.

teraz jestem po drugiej stronie lustra.
tu nie ma wiary w małe zwycięstwa, bo tu szczury wybiegły już w stronę mety i zżerają to, co po drodze napotkają. małe zwycięstwa są oznaką porażki w tym świecie.

znalazłam batonika w torebce, co niezmiernie mnie ucieszyło (czekolada może zdziałać cuda).
idę poszukać snu na dzisiaj.