Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

wtorek, 28 sierpnia 2012

arachnofobia


można się z tego śmiać, można bagatelizować. ale ja wiem, że nadchodzą…

ag nie lubić, bardzo nie lubić, w bliskim kontakcie (powiedzmy w zasięgu wzroku – otwarta przestrzeń lub większe pomieszczenia; ewentualnie mniejsze pomieszczenia zamknięte) ag  truchleje i obawia się o stan swej psychiki. panikuję. lekko. chyba, że duży okaz (jak widzę bez okularów znaczy jest duży) lub kilka okazów – wtedy panikuję mniej lekko.  mowa o braciach naszych mniejszych najmniejszych – dokładniej robactwie wszelkiej maści, w szczególności pająkach (wiem, że pająki to pajęczaki - (Arachnida) – gromada stawonogów obejmująca przeszło 61 tys. gatunków sklasyfikowanych w 11 rzędach. Istnieją dowody potwierdzające fakt, że pajęczaki istniały już 400 mln lat temu i były pionierami życia na lądzie - z wikipedii toto). nie mam nic do nich personalnie, niechże sobie żyją w spokoju i szczęśliwości tkając swe sieci – byle dalej od mnie. no bo co im po sieci pomiędzy szafką na książki a ścianą? albo pod moim łóżkiem? he? cóż to za życie w rogu futryny przy drzwiach wejściowych do mieszkania? wieje, trzęsie, głośno – a i upolować coś ciężko. szczęśliwy ten dom gdzie pająki są – nie wiem co to za durnowaty wymyślił, ja żądam dowodów empirycznych, potwierdzenia w badaniach…

no więc ustalone – ja nie lubić pająków, wręcz się ich bać. dotarło? ale atakują.
najpierw zaczęły mnie nachodzić w mych czterech ścianach słono opłacanych. były próby oswojenia. naprawdę. ten pierwszy, co mieszkał między kaloryferem a szafką z szufladą. taka trójkulczasta postać z długimi, chudymi nóżkami. poszłam z nim na układ, mieliśmy taki mały deal. mówię mu – słuchaj stary, ty sobie siedzisz tam, ja ci nie przeszkadzam, ty nie przeszkadzasz mnie. będziemy żyć w zgodzie. milczenie wzięłam za aprobatę umowy. no i nawet dwa dni się trzymał. trzeciego nie wytrzymał. ja też nie. a mogło być tak przyjemnie i miło. ale postępowałam humanitarnie, znaczy współlokatorka ma za nóżki wzięła i za próg mieszkania. ale na drugi dzień w tym samym kącie pojawił się nowy lokator, nawet podobny do poprzednika – tylko większy. szafka ‘nieruszalna’ ze względu na połączenie stałe z dwiema innymi – pomiędzy szafką a ścianą szczelina – zapewne jest ich więcej. było ich więcej. po każdym kolejnym wyrzuconym przychodził następny – zawsze większy. Potem pojawił się jeden pod szufladą. zakończyło się to generalnym remontem – znaczy wybebeszeniem wszystkich szafek, przełożeniu mebli z jednej ściany na drugą (a to nie lada wyczyn w tak małym pomieszczeniu – wymagało to likwidacji gniazdka elektrycznego i trzech listw przypodłogowych). było już totalnie czysto i okazało się, że między mechanizmem składającym wersalkę jest jeszcze jeden chodonóżek. skończyło się na płytce antyrobaczkowej. pająki też mnie dzięki niej już nie nękają więc znaczy, że to jednak robaczki.
w pracy nękają mnie mniej (pomieszczenie większe od mych czterech ścian), aczkolwiek zdarza się że i tam straszą i są za blisko. a na pracach w terenie to rzecz zrozumiała, że są.
mówią, że trzeba się zmierzyć ze strachem czasem nawet brutalnie kładąc włochatego i wielkiego pająka na twarzy temu co się go boi. niech no tylko ktoś spróbuje zrobić to mnie – a w ekspresowym tempie stanie się mym wrogiem nr 1. nie radzę.

wieść o kolejnym końcu świata krąży ostatnio dość żywo w przestrzeni. podobno jakieś wielkie fale. przeżyją nieliczni. ja nie umiem pływać więc wg znawców tematu nie mam co liczyć na gwiazdkowe prezenty (najbliższa planowana data końca świata to 21.12.2012). ale ja myślę, że to o falach to dla ściemy. żeby odwrócić uwagę od prawdy.
najpierw niby nic, przecież to normalne że pająki oplatają całkowicie miejskie budowle. a tu dziś czytam dalej, że jest ich więcej, coraz więcej

jeżeli pająki zaczynają się w twoim życiu pojawiać coraz częściej, to wiedz ... że coś się dzieje...

wtorek, 21 sierpnia 2012

kiedy płaczę to się staję deszczem i jestem*

agon dziś dostał linka i się zauroczył tym dziwnym tworem (i bałaganem w tle). mam podobne odczucia jak przy oglądaniu once (reż. John Carney, 2006). taki.. naturalny, nieskażony liftingiem marketingowym.
ładne toto, gęba mi się śmieje tudzież wzrusza - zależy czego akurat słucha.
cieszy, że tacy ludzie gdzieś tam są i tworzą... robią swoje.

domowe melodie - północ to ta liryczna strona akurat, ale oni mają tam tego więcej.

*domowe melodie "tak dali"

niedziela, 19 sierpnia 2012

zbesztany

beszt.
z góry na dół. wiem, że słuszny. sama czasem ze sobą nie wytrzymuję więc co tu się dziwić innym.
nie wiem czego chcę, zabawy w kotka i myszkę są bardzo wyczerpujące. szczególnie, że ag nie wie czy nie bawi się sam ze sobą.
urlop. duży potencjał czasu... do zmarnowania. no to jedziemy.

wtorek, 14 sierpnia 2012

I'm still here in my prozac dreams*

działa to zaskakująco dobrze i sprawnie. człowiek budzi się rankiem, widzi w lustrze swoją twarz, odczuwa każdym porem skóry warunki otoczenia - czasem ciepełko a czasem deszcz. maszyna rusza w codziennych trybach pracy - krok za krokiem, oddech za oddechem, myśl za myślą.
jestem.
tylko gdzie i po kiego grzyba.
w ciągu dnia tryby maszyny współpracują z innymi, śmigają normy na akordy. ale w którymś momencie zostajesz sam, wszyscy dookoła już śpią a Ty jak ten głupi nie możesz. nie możesz bo masz za dużo w sobie. nawkładałeś za dużo w kieszenie marzeń, skumulowałeś kupony na wielką wygraną - znowu pomyliłeś liczby. nie kumasz tej układanki, nie masz klucza. wiesz że gdzieś jest ten haczyk, tylko Ty nie możesz znaleźć. jak długo Ty potrafisz udawać, że Ci nie zależy na tym wszystkim. że to przecież głupie mrzonki bez których można się obejść? jak długo jesteś w stanie okłamywać samego siebie i przymykać na to oko? jak długo jesteś w stanie wierzyć w happy end?
to nie ta bajka koorva.

* riverside - voices in my head

środa, 1 sierpnia 2012

między nami

Wczoraj do ciebie nie należy. Jutro niepewne... Tylko dziś jest twoje*.

jestem w potrzasku. gdzieś pomiędzy wczoraj a jutro... bo czym jest dziś? dziś już nie ma. jest wieczne czekanie na jutro. bo to, co robię dziś jest przecież dla jutra.
tylko co to dokładnie znaczy?
przenikam pomiędzy sekundami codzienności, jakby tylko przejazdem wpadając do niej. nie przyznaję się do bliższych relacji z nią - co tu ukrywać rzadko bywały one dobre, ale teraz wolałabym chyba oschłe znajome "spadaj" niż tą niepewność zamkniętą w ciszy. zawsze bliższe to, co znamy.


pomiędzy twoimi słowami
zwijam się na kształt pytajnika

a ty mnie do snu ukołysz

oddechem
pod powieką nocy
zamknij mój strach


kochaj 


neriko - 03/2008  MIĘDZY NAMI

*) Jan Paweł II