Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

czwartek, 24 lutego 2011

and the clock on the wall has been stuck at 3 for days

źle się dzieje. choć może to nie jest dobry początek posta. nawet na pewno nie jest. powinno być optymistycznie, albo przynajmniej z nadzieją. tylko jak tu nadziejnie się rozpisywać skoro ostatnio raczej tak ... nijako jakoś. jakaś melancholia się mi włączyła albo kij wie co innego.
spać nie mogę więc wgapiam się w ciemność od 3 nad ranem. przed szóstą zaczynam słuchać jarosława, czasem przez niego nie mogę zdążyć na autobus, ale da się to przeboleć.
wystopowałam trochę, kolejne czasowe sprinty na razie się oddaliły, nie czuję oddechu na plecach. niewiele czuję.

pan biegły nie zna się na swojej robocie, a policja na pytanie "kiedy" zdaje się znać jedynie jedną odpowiedź - od trzech miesięcy odpowiada "trzy tygodnie".

mój sąsiad zdaje się nie rozumieć podstawowych zasad współżycia lokatorów jednego bloku. uznaje, że winda z nim zjeżdżająca z 8 piętra nie ma prawa zabrać pasażera z innego piętra. więc aga z 6 pędzi pieszo na łeb na szyję ( jak nie jarosław to ten mnie zmusza do biegu na autobus).

ludzie na moim roku nie widzą problemu z przeniesieniem wykładu o blisko dwie godziny wcześniej (decyzja spontaniczna). przyjechałam po to, by zobaczyć jak pozostałe grupy opuszczają salę wykładową. powiedzieli wykładowcy, że nie przyjedziemy. nie rozumieją szumnego halo powstałego z tego powodu, na mail z podziękowaniami za dbanie o własny interes i prośba o podesłanie teraz notatek posypały się gromy. notatek do dziś nikt z chętnych do dzielenia się nie wysłał. mój mail z prośbą o te notatki został po 5 minutach wykasowany ze skrzynki.

wykładowca fanatyk religijny, prawdopodobnie pisowski do bólu - ćwiczenia skończyły się dla mnie 10 minut po rozpoczęciu gdy stwierdzono, że my jako pedagodzy mamy wychowywać do moralnego wzorca. egzamin ustny, dyskusja na temat... wykładowca zapiera się, że nie ocenia prywatnych poglądów studenta.

założyłam coś dziwnego lokatopodobnego. za jakieś 15 lat będzie mnie stać na własne mieszkanie.

jest godzina 19 13. jestem nadal w pracy...


możnaby coś zmienić. nawet należałoby. mam wrażenie, że coś zmarnowałam.

wtorek, 15 lutego 2011

chciałabym, chciała...

ostatni egzamin zaliczony hojnym darem od losu. dość pobłażliwy to kompan, który przymyka oczko na te akty lenistwa, buntu (niczym konkretnym nieuzasadnionego), otępienia społecznego i parę innych wykroczeń.
czy to powód do dumy? raczej słaby, tym bardziej że oceny same w sobie od jakiegoś już czasu straciły dla mnie wartość merytoryczną, bo cokolwiek one oddają to na pewno nie jest to żadna mądrość czy coś w tym stylu. choć czy to trzy powinno też beznamiętnie przejść obok mnie. wolałabym, żeby mi bardziej zależało.

wolałabym wiele rzeczy. na przykład wiosnę.

poniedziałek, 7 lutego 2011

nemo

agon zapadł się w niebycie. trochę to przerażające, że tak można zniknąć. odejść w niepamięć mimo, że człowiek wśród żywych nadal pozostaje. ale żyć gdzieś obok, nie uczestniczyć.

gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi wyborami - wszystkim, co możliwe, ale przecież nie wszystko może jednocześnie się dziać. widziałam nemo. nemo nobody'ego. wszystko jest w naszych rękach, w naszych rozumach, w naszych możliwościach i ... wykorzystanych szansach.