Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

piątek, 29 kwietnia 2011

dilema

dręczy mnie coś, coś nieokreślonego. dlatego tak szczególnie mnie to męczy. niewiadoma.
mogę znowu oddychać miarowo, wracam do normy czasowej, minęły ciężkie terminy, słońce grzeje przyjemnie, nawet widmo pchełkowego bankructwa jakoś przegonił wiatr. mimo wszystko nadal nie ma spokoju.
staram się to wszystko poukładać. nadać sens. ale co jeżeli tego sensu tu ma nie być? może szukam klucza do zagadki bez rozwiązania.
jestem trochę obok, nieświąteczna, niepaństwowa, niegrillowa, odpustowa.
jestem ja...z/a/myślona.


ach i do tego wszystkiego jeszcze się buldoczę.

wtorek, 26 kwietnia 2011

eee?

brak słów. można by nawet napisać no comments, ale jak za rok to gdzieś wyłowię to nie będę wiedzieć, co mnie tak zakotłowało. kubusia oglądam. i patrzę, i słucham, i nie wierzę. o co chodzi? na czym polega fenomen tak płytkiej i nic nie niosącej ze sobą kariery osób całkowicie "niewybitnych." tak oto się tworzy koło zamknięte, bo przecież ja też oto teraz oceniam, a kim to ja jestem, żeby to robić. ale co sprawia, że ludzie tacy stają się "gwiazdami"? eh. tyle chciałam. potrzeba wyrzucenia z siebie.

ps.
a jednak może być gorzej. zaśpiewała (konkretniej z playback'u nawzdychała coś do 10 po angielsku).

piątek, 22 kwietnia 2011

agon się potłukł na kawałeczki...

nie lubię zawodzić ludzi.
nie lubię mieć świadomości, że czegoś nie dopełniłam, nie zrobiłam, zawaliłam itd. staram się dawać z siebie wszystko - czasem kosztem własnego czasu, snu, posiłku, odpoczynku... bo chcę mieć pewność, że jestem w porządku, że nikt przeze mnie nie ma związanych rąk. szukam cały czas jakiegoś rozwiązania, jakiegoś sposobu na polepszenie tej sytuacji, żeby nie zaharowywać się tak, jak teraz a dalej móc żyć ze spokojnym sumieniem. miło byłoby móc powiedzieć, że ma człowiek życie prywatne i możliwość wyjścia z pracy o czasie.
mimo tego wszystkiego, jak to jest teraz, cały czas mówię że lubię swoją pracę.
ale są dni takie jak ten dzisiejszy - kiedy odnoszę rany bojowe (a przy okazji niszczę lakier na karoserii samochodu) w imię dobra firmy; kiedy to, co uznaję za słuszne i warte choćby dyskusji jest uznane za dziecięce mrzonki; kiedy dzień pracy kończy się po 12 godz; kiedy dowiadujesz się, że Twój kubek nie przetrwał upadku (przez nieuwagę kogoś innego), ale przecież to tylko zwykły kubek - Malcontenta i know your pain ;(

niedziela, 3 kwietnia 2011

i'm looking forward to...

działam bezprzewodowo, dzięki guru. magiczne paluszki mogą więcej niż sobie ag może wyobrazić. kliku kliku i bach. wszystko jest oki - szeregi cyferek i literek, dziwnych kodów i haseł, wyskakujących okien są dla niektórych chlebem powszednim. dla mnie to chińska układanka bez większego sensu.
ale guru z chińszczyzną nie ma problemów, więc mogę śmigać bezprzewodowo.
rozpoczęłam prace nad projektem na biografię w edukacji. powracam do starych zapisków, do czasów licealnych, do tamtych miłości i potworów, do marzeń i lęków, do sukcesów i porażek.
ale cieszę się, że mogę w taką oto podróż wyruszyć, że mogę spojrzeć w oczy sobie sprzed 5 lat. choć może lepiej byłoby powiedzieć spojrzeć oczami sprzed 5 lat.
dzięki temu wszystkiemu doceniam to kim jestem dziś, to wszystko co udało mi się osiągnąć i wszystko to, co nadal jest przede mną.

piątek, 1 kwietnia 2011

sweet dreams are made of this... who am I to disagree

czasem człowiek o czymś sobie marzy. czasem te marzenia się spełniają. i czasem człowiek bywa bardzo zdziwiony zderzając się z tym, jak ten sen w rzeczywistości wygląda.

przepraszam za niemożność spełnienia Twojego życzenia.