Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

piątek, 19 lutego 2010

cały mój świat, żeby stanąć na nogach...

dzień który zaczął się marnie
i marnie skończy się

może strułem się jabłkiem
nie wyspałem

może siedzi we mnie wczorajsze

a jeśli nie

może ktoś zapewni

jest dobrze
jest dobrze
jest

happysad "jeszcze, jeszcze"

no właśnie .... dzień zaczął się marnie i marnie toczył się aż do marnego końca swego.
nawiedził mojego kompa wirus widmo i robi sobie ze mnie żarty (złośnikus straszny pospolity). spóźniłam się na wykład - a doktorek (jak na złość) akurat dziś był strasznie punktualny. był też zły bo się okazało że na roku mamy jakiegoś "inteligenta", który bezczelnie groził kobiecie z ćwiczeń jeżeli ośmieli się zrobić zaliczenie w postaci pisemnej z przedmiotu. mnie się to po prostu w głowie nie mieści. więc doktorek był zły (i słusznie), a młodzież szalona. szalona młodzież także jest wkurzająco-irytująca. potem był egzamin, który z dużym prawdopodobieństwem określam jako oblany (nie wiem skąd ta panika). no i wreszcie powrót do domu, gdzie byłam bliska zrobieniu porządków, ale na własnych zasadach i śmieciach... niestety nie udało się, bo ktoś uznał to już za bałagan, który wymaga natychmiastowej interwencji w postaci bezsensownego i nie logicznego ułożenia wszystkiego w kupki.
tak więc wszystko nie tak, na opak, źle...

to było w niedzielę.
od tego czasu ten post kisi się w edytowanych kopiach roboczych. nie było sił, żeby tu zaglądnąć i to ogarnąć. spałam popołudniami, po nocach patrzyłam w sufit, a w ciągu dnia byłam nieprzytomna. coś się zmieniło. przyśniło mi się też coś, co nie do końca rozumiem skąd się wzięło (ale muszę być nieźle zakręcona!) i nawet w jeden wieczór ryczałam. po prostu siadłam i ryczałam bo reklama, bo film, bo ściana, bo nic.
i tak, ryczałam. nie płakałam, ale ryczałam bo po prostu ciekło mi z oczu. jakichś widać przeciek w kanalikach, odwilż czy pieron wie co jeszcze innego.
a teraz jest ulga jakby. egzamin jest zdany (coś w cyklu "nie do wiary, ale czary"), pies nie-mój nie jest już sam, kot mój nie jest sam, a ja z nim.
dziś deszcz pada.
malcontenta rzuciłaś piosenką dobrą, bardzo dobrą.

0 myśli:

Prześlij komentarz