Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

czwartek, 3 grudnia 2009

za cholerę nie wiem dlaczego ;>

no bo nie wiem
skąd to wszystko, dlaczego ?? po kiego grzyba??
pętli się w głowie tyle myśli.

jestem po kolejnych genialnych w swej prostocie i zwyczajnej oczywistości wykładach z moim ulubionym doktorkiem. nie wiem jak on to robi, ale mogłabym go słuchać 24 godziny na dobę nawet gdyby gadał o metodologii badań pedagogicznych. ale na szczęście rozprawia o antropologii kulturowej i to dotyczącej czasów najświeższych.
na tym powinny polegać studia. to powinno tworzyć ramy programowe wszelkich kierunków społecznych. człowiek, we własnej osobie i jego słabostki, marzenia, osobowość, tożsamość. tematów do dyskusji mnóstwo, a materiały można garściami czerpać ze współczesnej kultury, kontrkultury, kiczu czy jak tam to inaczej nazwać. "brzydka prawda" na tym polega. daleka jestem od generalizowania. tożsamości wiele, ról wiele, masek wiele... i to wszystko w jednym człowieku z pojedynczymi egzemplarzami serca i mózgu. czy da się to ogarnąć, czy da się być kimś bardziej? gdzie przebiega granica między "ja w pracy" a "ja na uczelni"? co zmienia agę-wierszokletkę w agę-ciasteczkowego potwora?

kto mnie zna?
skoro ja sama za cholerę nie mam pojęcia na ile to wszystko jest porościągane, aby ładnie się prezentowało w ramce. Zawieramy w sobie tłumy - jak to rzecze walt whitman. a ja znowu złapałam bakcyla optymistycznej wersji mnie samej. i póki co, wykorzystuje to jako siłę napędową. jak wiadomo, nie potrwa to długo, bo ludzie są szczęśliwi incydentalnie (takie słowa kogoś znanego przytoczył doktorek, ale nie zdążyłam zanotować kogo - czyżby fraud?) więc trzeba kuć żelazo póki gorące. i kuję. sprzątam, organizuję, wpadam na genialne pomysły (będę nieskromna, ale naprawdę genialne one są).
chcę garściami brać, zachłysnąć się porankiem, noc przesypać przez palce jak piasek, dzień przemilczeć z kimś u boku.
więc się pętli po głowie znowu historia nieskończona, niedopisana. nie umiem ułożyć żadnego happy endu w scenariuszu. wszystkie zbyt oczywiste i banalne na papierze, ale po cichu o każdym się marzy...
grudzień chyba znowu mnie rozkłada na łopatki. święta na które trzeba się cieszyć i te wszystkie noworoczne postanowienia poprawy i lepszego bycia.

1 myśli:

romantka pisze...

współodczuwam twoją myśl (tzn rozumiem co czujesz, czasem też tak mam) o ulubionym profesorze i temacie zajęć który potrafi wznieść człowieka do chmur.
Ja nigdy nie miałam zwyczaju postanawiać sobie coś na nowy rok nigdy nikt nie zmuszał mnie na cieszenie się świętami - polecam ten punkt widzenia jest lżejszy dla duszy :)
pozdrawiam
romantka

Prześlij komentarz