Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

niedziela, 20 września 2009

na te smutki, na te żale...

...się nawalę

autorką tego wspaniałego hasła jest koleżanka B., nasza ostatnia praktykantka. hasło zostało rzucone, a wraz z nim w ruch poszła butelka wina, jeszcze moja, podyplomowa. myszy poharcowały bez kota, choć nie długo i nie dużo - bo wszak praca to praca. co też nie do końca chyba jest takie oczywiste. ostatnio w myśl hasła



...poprawiamy wszystko sami. nawet doszliśmy do wniosku, że powinniśmy sobie to nadrukować na koszulkach i nosić jako stroje robocze. tak dla dopełnienia tła można by jeszcze gdzieś tu wkleić rybkę Nemo (sick!) - tak dla naszej dzikiej satysfakcji.
jak się również okazało - liczenie na to, że sprawiedliwość jest na tym świecie - jest zwykłą i dziś już chyba wykpiwaną naiwnością. można odwracać kota na miliony sposobów w różnych sytuacjach, ale zawsze wiąże się to z koniecznością działania od tzw. dupy strony. kiedy jesteśmy przekonani do jakiejś opinii bardzo ciężko jest nam zauważać pozytywy opinii odmiennych od naszej. gdy do tego dojdzie jeszcze próba ratowania własnego tyłka, podlizania się szefowi i potrzeba bycia pierwszym i jedynym sprawiedliwym to praca jakby ginie tam gdzieś pomiędzy tym wszystkim.



niby oficjalnie wszyscy to wiedzą, ale co się dzieje kiedy nikt nie patrzy... tego nie wie nikt, bo nie patrzy. bo jakby się temu przyjrzeć to przecież statysta nie jest osobą, która nic nie robi. to ktoś, kto udaje i stara się przekonać wszystkich, że robi dokładnie to, co powinien. i bierze za to kasę. więc jak odróżnić statystę (dobrego) od pracownika??



to jakby cały czas gdzieś słyszę, tylko w różnych formach. mówcie, sprawdzajcie, poprawiajcie, komentujcie itd. tak jak ... ja bym to zrobiła. bo przecież każdy wie lepiej. a ty bądź silny jako koń - polski czy radziecki, nieważne. kiedy zaczynają się te wszystkie przemowy, upomnienia i tłumaczenia mam automatyczny odruch ziewania. ponieważ zawsze mówione jest to samo, tylko coraz bardziej zakręca się to na własną korzyść. czasem argumenty już nawet nie są adekwatne, ale tak często powtarzane, że wchodzą w kanon podstawowej odpowiedzi na każde pytanie.



tak więc paplamy cały czas o tym samym, jednak konkretów brak.

moje ulubione hasło ostatnich dni, które podchwyciłam z radością to to:



kusi, oj kusi ale na szczęście mamy jeszcze pepsiaki ;]

i z tym optymistycznym akcentem jakoś tak milej się w końcu ... zrelaksować przed kolejnym poniedziałkiem.

0 myśli:

Prześlij komentarz